Deszcz.
Kto by pomyślał, że odrobina deszczu może sprawiać tak wiele radości. Trawa jakby bardziej zielona, powietrze bardziej rześkie i nawet to, że gór nie widać tym razem nie sprawia mi zawodu. Wdycham to świeże powietrze i próbuje znaleźć energię, której już od dawna mi brakuje. Znużenie i zmęczenie przedłużającym się stanem zawieszenia daje znać mocno o sobie, bardziej niż kiedykolwiek. Stan, w którym wiesz, że coś musisz bo nie możesz tak po prostu powiedzieć poddaje się i niech się toczy a ja sobie tu poleżę, popatrzę w niebo i poczekam aż się samo zadzieje. Trwanie w małych rzeczach. Normalność w nienormalności. Nasza przydomowa wiewiórka, coraz bardziej z nami oswojona właśnie wskoczyła na parapet, spojrzała na mnie przez chwilę jakby chciała mi coś ważnego powiedzieć. „Człowieka budują nie tylko zwycięstwa i sukcesy, Człowieka budują także klęski i porażki, niespełnione marzenia i niezrealizowane plany. Dlatego dziękuj Bogu nie tylko za Jego Tak, ale także za jego NIE. Za to czego Ci brak i co się nie spełniło. Nie tylko za pełnię ale i za pustkę„ - pisze Roman Rogowski w "Mistyce Gór" – upomina mnie i przywołuje do porządku. A może to Bóg mnie upomina, tylko nie umiem tego dostrzec. Cisza jeszcze „śpiącego” domu pomaga mi odnaleźć równowagę i zanurzyć się w nieznane. Miarowe tykanie zegara pozwala odnaleźć stały rytm: tik tak, tik tak...
„Dopóki nam ziemia kręci się Dopóki jest tak czy siak Panie ofiaruj każdemu z nas Czego mu w życiu brak...
Daj Kainowi skruchę I mnie w opiece swej miej... Ja wiem, że Ty wszystko możesz Ja wierzę w Twą moc i gest".
Życzę Wam dobrego dnia Marian Antonik
Comentários