Z (wirtualnych) rozmów przy porannej kawie *:
***
„Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni życia” Ps 23 (22)
Kolejny dzień przymusowej izolacji. Mamy (niby) wirtualny kontakt ze światem, (niby) dzięki nowoczesnym technologiom możemy pracować, bawić się, spotykać, nawet wypić poranną kawę - razem, choć daleko - zamknięci w swoich czterech ścianach. W niewielkiej przestrzeni, zanurzeni czasem do bólu, w swoich myślach. Minął już czas odpoczynku i zachłyśnięcia się nowym. Powoli w myśli wkrada się niepokój i pytanie o to, jaki po tej sytuacji wyjdzie świat. I jaką drogą przyjdzie nam iść, gdy znów będziemy mogli wyjść na zewnątrz. Do świata, do życia, do ludzi...
Czy Pan zaprasza nas przez życie „w ślad” za Nim? Czy mamy kroczyć Jego ścieżkami i wyłącznie nimi? Może jednak Bóg zakłada, od samego początku, że zbłądzimy, zwątpimy, by powrócić? I niekoniecznie w chwilach gdy będzie nam łatwo. Przecież cieszy się z jednaj odnalezionej owcy, nawet gdy 99 zostawia; czeka na marnotrawnego syna, choć drugi roztropny jest przy nim. Dlaczego? Zawsze przychodzi nam żyć w ciekawych czasach, współczesne także nie zawiodły.
Oglądam świat przez okno domu w Bukowinie Tatrzańskiej. Wygląda, jakby zatrzymał się trzy, cztery miesiące temu, kiedy jeszcze z nadzieją i wielkimi planami wchodziliśmy w nowy rok. Patrzę na coraz grubszą warstwę śniegu pokrywającą dachy i drzewa i zastanawiam się, który świat jest realny: ten biały, spokojny za oknem, czy ten, który atakuje z radia, telewizji, Internetu? I gdzie w tym wszystkim jest On – w spokoju płatków spadających z nieba, w chmurach, które zakryły góry broniąc dostępu do szczytów, czy na opustoszałych ulicach włoskich miast?
Czytamy różne doniesienia, bardziej lub mniej spreparowane, ale jednak chwytające nas za gardła i serca, z różnych stron zakażonego świata. Jak wielu spośród tych, którzy bezradnie rozkładają ręce, nad tymi, którzy bezwładnie opadają na swoje posłania nauczyło się Jego Imienia, chociaż nigdy nie oglądali Go twarzą w twarz? Nie wszystko jest po ludzku racjonalne, logiczne i medycznie wytłumaczalne. Jest jeszcze Ten, który „wie, jakie myśli ma o nas (…) myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować nam przyszłość
i natchnąć nadzieją.” (Księga Jeremiasza 29;11) Jak często idziemy kamienista drogą, tą samą, na którą padło ziarno, które obumarło? A jednak idziemy nią dalej, czasem przez osty, a czasem piaszczystym brzegiem morza. Ale „Dopóki sił Jednak iść! Przecież iść! Będę iść!” (Wędrówką jedną życie jest człowieka, E. Stachura)
***
We śnie szedłem brzegiem morza z Panem
oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
dwa ślady mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
“Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
Odrzekł Pan:
“Wiesz synu, że Cię kocham
i nigdy Cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
ja niosłem Ciebie na moich ramionach.”
Anonim, „Ślady na piasku”
Idźmy więc, chociaż tak często błądzimy, szukamy drogi, brakuje nam gwiazd, które wskażą azymut.
Choć nierzadko stajemy na rozdrożu, nie wiedząc, którą drogę wybrać.
Na kamienistych rozstępach i leśnych przecinkach szukamy drogowskazów, wskazidrogów.
Ale czasem warto zaufać, że na tej drodze nie jesteśmy sami…
***
* Czasem teksty, które tu się pojawiają skutkują rozmową przy porannej kawie, pitej razem, chociaż wirtualnie.. Dzisiejsza medytacja to zapis jednej z takich rozmów. Czytajcie, rozmyślajcie, rozmawiajcie. I pamiętajcie, że nie jesteście sami...
Ela i Mariusz
Comments