Poranna prasówka. Nagłówki jak mantrę powtarzają wciąż to samo: tylu chorych, tylu zmarło, kilku wyzdrowiało, ale to wspomniane jakby mimochodem, zdrowie wciąż jeszcze przecież jest normą a masowy odbiorca karmi się raczej strachem. I ulgą, że to nie jego dosięgło nieszczęście. Tymczasem liczby idą w tysiące. We Włoszech, Francji czy Hiszpanii to już dziesiątki tysięcy. O Azji i Ameryce (choć przecież w USA sytuacja dramatyczna) się nie wspomina - za daleko, za mało nas to dotyczy.
*
Ktoś niedawno powiedział mi, że wirus sprawi, że będziemy musieli na nowo oswoić się
z odchodzeniem. Nagle okaże się, że spychana gdzieś na margines naszej świadomości śmierć stanie się codziennością. Pojawiające się w serwisach informacyjnych liczby zyskają twarze, imiona, nazwiska. Realne emocje. Może to dobrze. Tylko uświadomienie sobie, że życie kiedyś się kończy, pozwala docenić to życie.
*
Mówi się, że każdy z nas dostał dwa życia. To drugie zaczyna się w momencie, kiedy uświadamiamy sobie, że życie jest tylko jedno. Każdemu życzę takiej chwili - przychodzi nagle, niespodziewanie. Moment, w którym zaczynasz rozumieć, że godzenie się na bylejakość, trwanie w schematach, które uwierają, tkwienie w miejscu ze strachu przed zmianą i pozwalanie, by życie nas omijało jest… słabe. Moment, w którym nabierasz powietrza głęboko i postanawiasz żyć pięknie, mądrze, dobrze. Nawet jeśli to musi oznaczać pozostawienie za sobą niektórych ludzi i miejsc.
*
Moment, w którym z całą siłą zaczynasz rozumieć, że nie warto życia odkładać na później: na po dzieciach, po pracy, po osiągnięciu kolejnych targetów i zwycięstwie w wyścigu z innymi. Po więcej, mocniej, szybciej. Zwycięstwie, które nigdy nie następuje. Życie zawsze jest tu i teraz. Żyjmy więc!
***
“Dziwne zwykłe liczby, na które zerknąłem przez przypadek, i nagle zaczynam wyobrażać sobie te pożegnania i powitania, te uśmiechy i łzy. iluż ludzi odchodzi w samotności, w swoich pokojach, podczas gdy obok nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, co się dzieje (...).
Przychodzi mi do głowy myśli: zostałem zaliczony do statystyki żywych, ale któregoś dnia powiększę liczbę umarłych. Jak to dobrze mieć pełną świadomość tego, że kiedyś się umrze! (...)
Ludzie za mało myślą o śmierci. Przechodzą przez życie, zaprzątając sobie głowę prawdziwymi głupstwami, wszystko odkładają, nie zwracając uwagi na kluczowe momenty. Nie ryzykują, gdyż uznają to za zbyt niebezpieczne. Ciągle narzekają, ale potrafią stchórzyć, gdy tylko uśmiechnie się do nich los. Chcą, żeby wszystko wokół się zmieniło, ale sami nie mają ochoty się zmienić. gdyby częściej myśleli o śmierci, nie odkładaliby w nieskończoność ważnego telefonu. Byliby bardziej szaleni. Nie baliby się, że kiedyś skończy się ich ziemskie życie, bo przecież nie można się bać czegoś, co i tak nastąpi. Indianie mawiają: <<Dziś, czy jutro, każdy dzień jest dobry, by odejść z tego świata>>. A pewien czarownik powiedział: <<Niech śmierć zawsze będzie z tobą. Kiedy będziesz musiał zrobić coś ważnego, ona da ci siłę i odwagę>>.
(...)
Tylko ten, kto pogodzi się ze śmiercią, jest gotowy żyć”.
(P.Coelho, “Być jak płynąca rzeka”)
*
Niech ten dzień będzie pełen prawdziwego życia.
Ela
“Wędrówką życie jest człowieka”
tekst: E. Stachura, wykonanie: Stare Dobre Małżeństwo
留言